Wybuchy z armat i moździerzy, strzały z karabinów i działek, żołnierze utaplani w błocie, bezskuteczne próby pertraktacji – tak wyglądała walka okopowa, która rozegrała się na terenach Zespołu Pałacowo – Hotelowego Jedlinka. W teatrze historii „Spalona Ziemia”, wzięło udział ponad 100 rekonstruktorów, którzy odtwarzali realia Pierwszej Wojny Światowej.
- Zaczęliśmy się przygotowywać do tego wydarzenia tuż po zakończeniu poprzedniej imprezy, która miała miejsce prawie rok temu. Ostatnie dwa tygodnie to ciągła praca kilkudziesięciu osób, czego efekty moim zdaniem są widoczne - opowiada Radosław Leda, prezes Zespołu Pałacowo – Hotelowego Jedlinka. – Pomimo tego, że pogoda „spłatała nam figla”, to nie słyszeliśmy negatywnych komentarzy. Warto było przyjechać nawet na te kilkadziesiąt minut samej rekonstrukcji – podkreśla. Po niezwykle udanej imprezie z roku ubiegłego, w której mogliśmy oglądać Armię Czerwoną odbijafot. (Para) Ostatnie przygotowania do wielkiej bitwy jącą z rąk nazistów Pałac Jedlinka, przyszedł czas na potyczkę z okresu Pierwszej Wojny Światowej. Widowisko ukazujące ofensywę rosyjską z 1916 roku poprzedzone było setkami godzin przygotowań. Pracowała nad nim ponad setka rekonstruktorów z całej Polski, Niemiec, Białorusi i Czech. Wszystko po to, by efekt jak najlepiej odzwierciedlał wojenne realia tamtych czasów. - Pod kątem scenariusza i przygotowania pirotechnicznego nie wnosiłbym większych zarzutów – przyznaje Profesor Andrzej Olejko.
– Walka toczyła się na względnie małym odcinku frontu, terenie operacyjnym plutonu lub maksymalnie kompanii. Nasycenie bronią maszynową oraz artylerią było zatem uzasadnione i bardzo bliskie do modelowego. Rekonstruktorzy dokładają starań, aby każdy detal, jak haftka na mundurze, czy szew na bucie, były właściwe. Taka forma uczy najbardziej, a skoro o tym mowa, to poziom wiedzy o Wielkiej Wojnie w polskim społeczeństwie jest zatrważająco niski – przyznaje kierownik Instytutu Wojskowości Uniwersytetu Rzeszowskiego. Na terenach kompleksu spotkały się między innymi królewskie dywizje Bawarczyków, żołnierze austriaccy oraz pułk piechoty rosyjskiej. Nie pomogły pertraktacje i próby zawieszenia broni. Co raz jedna ze stron przystępowała do ofensywy, próbując zepchnąć przeciwników z linii okopów. Wśród wybuchów moździerzy, granatów oraz odłamkowych szrapneli, przedzierali się nieustępliwi żołnierze. W końcu, stronie pruskiej udało się wykurzyć rosyjski pułk z okopów za pomocą gazu. Po krótkiej wymianie ognia, walka była skończona. - Trzeba pamiętać, że w tym okresie nie było Państwa Polskiego. Nasi rodacy walczyli często przeciwko sobie w armiach trzech zaborców. Tak jak Druga Wojna Światowa, była wojną totalitarną, narodową i imperialistyczną, tak w Pierwszej masowo ginęli żołnierze. Nie liczyli się w ogóle i byli traktowani prawie jak mięso armatnie - tłumaczy rekonstruktor Krzysztof Połacik. Podczas rekonstrukcji mogliśmy zaobserwować również niebezpieczne interwencje medyczne lekarzy, którzy wbiegali na pole walki. Ranni żołnierze przenoszeni byli do szpitali polowych, które znajdowały się tuż poza zasięgiem ostrzału. Warunki atmosferyczne nie pozwoliły w tym roku na rozegranie efektownych walk powietrznych. Na niebie nie pojawiła się zatem replika samolotu Fokker, czyli słynnego Czerwonego Barona. Zamiast myśliwca, nad polem walki unosił się jednak Balon w podobnym kolorze. Jego obecność, nie była przypadkowa. - Jeżeli ktoś jest spostrzegawczy, to mógł rozpoznać żołnierzy w pruskich mundurach, którzy stali w koszu. Był to balon obserwacyjny, który podawał namiary dla artylerii, by zwiększyć celność – wyjaśnia Dariusz Woźnicki, dyrektor Zespołu Pałacowo – Hotelowego Jedlinka. Model „Czerwonego Barona” stanął jednak na placu przed Pałacem Jedlinka. Replikę myśliwca Manfreda Richthofena, który mieszkał w Świdnicy, będzie można podziwiać aż do października tego roku. Organizatorzy zapowiadają, że nie mają zamiaru spoczywać na laurach i szykują dla gości kolejny wehikuł czasu.
źródło: 30minut
Ferie bez śniegu nie muszą być nudne, a wizyta w muzeum nie musi kojarzyć się z lekcją, nawet jeśli można przy okazji trochę się nauczyć. Muzeum Kolejnictwa na Śląsku zaprasza do Jaworzyny Śląskiej, by połączyć naukę o historii kolei z zabawą i aktywnością.
czytaj więcejPod koniec stycznia zacznie się remont jednej z najstarszych kamienic w Kamiennej Górze. Zabytkowy budynek powstał w 1695 roku. Miasto otrzymało na remont pół miliona złotych dotacji. Pieniądze pochodzą z Rządowego Programu Odbudowy Zabytków.
czytaj więcejNowe Miasteczko to miejscowość o bogatej i fascynującej historii, której początki sięgają XIII wieku. Choć dokładna data powstania miasta nie jest znana, pierwsza wzmianka o jego istnieniu jako osady miejskiej pojawia się w dokumencie z 22 lutego 1296 roku. Istnieje przypuszczenie, że miasto zostało założone z inicjatywy Henryka III, księcia głogowskiego, lecz dokument nadający prawa miejskie prawdopodobnie nigdy nie został wydany lub zaginął. W roku 1996 miasto obchodziło 700-lecie swojego istnienia, przyjmując tę właśnie datę jako symboliczną.
czytaj więcejGmina Głuszyca oraz miasto Rokytnice v Orlických horách wspólnie realizują projekt „Nowoczesne technologie w militarnych podziemiach na pograniczu polsko-czeskim”, który uzyskał dofinansowanie w ramach Programu Interreg Czechy – Polska 2021-2027. Celem przedsięwzięcia jest wykorzystanie nowoczesnych technologii do upamiętnienia historii podziemi na terenie Gór Sowich z czasów II wojny światowej.
czytaj więcejSerdecznie zapraszamy na profil facebookowy Towarzystwa Miłośników Szczawna-Zdroju, na którym znajdziecie Państwo wiele ciekawych informacji na temat miasta. Wśród ostatnich informacji między innymi: Szczawieński zakład serwatkowy, włoskie noce w Parku Zdrojowym czy też pomnik w Parku Szwedzkim.
czytaj więcej